,,ANNA’’
Do komnaty wróciłam późno, ponieważ prócz przymiarki razem z Zuzanną planowałyśmy szczegóły balu. Nietrudno było zgadnąć, że królowa jest w swoim żywiole, jej wieczny spokój i opanowanie ustąpiły miejsca entuzjazmowi i energii.
Mimo, iż byłam bardzo zmęczona, rozczesałam włosy i przygotowałam się do snu należycie, a dopiero potem udałam się na spoczynek.
Obudziły mnie promienie słoneczne wpadające do pokoju oknem. Celowo zostawiłam rozsunięte zasłony, nie lubiłam budzić się w ciemnościach. Wstałam i wykonawszy poranną rutynę, udałam się na posiłek.
Przy śniadaniu towarzyszyła mi jedynie Łucja, nie pytałam czemu jemy tylko w dwie, bardziej interesowało mnie to czemu jest taka przygaszona. Pierwszy raz ją taką widziałam, nie siliła się na rozmowę, ni chociażby nikły uśmiech. Skończywszy posiłek, podziękowałam i wstałam od stołu.
Udałam się do salonu licząc, że zastanę tam Edmunda, jednak ku mojemu rozczarowaniu była tam tylko Zuzanna,która skupiona na lekturze nie zauważyła nawet mojej obecności. Następnie postanowiłam sprawdzić na dziedzińcu, wyszłam na balkon, z którego wczoraj Zuzanna wezwała młodszego z królów do Wielkiej Sali. Gdy tylko mój wzrok napotkał młodzieńca o hebanowym odcieniu włosów, mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Edmund rozmawiał z nieznanym mi faunem, jednak kiedy kątem mnie dostrzegł na jego twarzy zagościł uśmiech. Ukłonił się kulturalnie w moją stronę (podobnie jak faun) na co odpowiedziałam tym samym. Chciałam mu powiedzieć, że tylko się przebiorę i będę gotowa do pojedynku się z nim, ale oczywiście odległości na to nie pozwalała, a krzyk z balkonu nie wchodził w grę. Zaczęłam więc pokazywać to co chciałam powiedzieć. Dłońmi przejechałam po sukni od góry do dołu, co miało oznaczać strój. Kolejnym ruchem jaki wykonałam przy pomocy obu dłoni było przekręcenie obu nadgarstków o sto osiemdziesiąt stopni, przy niemal jednoczesnym stykaniu się palca wskazującego prawej dłoni z kciukiem lewej i na odwrót, co miało oznaczać zmianę.
(Wiem skomplikowane, mam nadzieję, że zdjęcie pomoże.)
Zdawało się najpierw, że Edmund nie do końca zrozumiał o co mi chodzi i zmarszczył brwi, jednak po krótkiej chwili chyba dostał olśnienia i skinął głową. Popędziłam do komnaty, a gdy już się tam dostałam przebrałam się po czym ruszyłam w stronę dziedzińca.
Na miejscu zastałam chłopaka trzymającego dwa miecze, gdy się zbliżyłam podał mi jeden z nich. Nie odezwał się słowem, za to posłał mi zawadiacki uśmiech i uniósłszy miecz przybrał pozycję do walki. Widząc to uczyniłam podobnie, następnie oboje skinęliśmy do siebie głowami. Rozpoczęła się walka, pierwszy ruch wykonał Edmund, który zamachnął się mieczem. Udało mi się odeprzeć jego atak. Następny wykonany przez niego ruchu zaskoczył mnie, ale z nim również sobie poradziłam. Wiedziałam, że dawał mi fory, gdyby tego nie zrobił, prawdopodobnie nie byłabym w stanie w ogóle z nim walczyć, w końcu będąc jeszcze dzieckiem stoczył pojedynek z Białą Czarownicą i przeżył. Spodziewałam się, że w tym momencie poziom jego umiejętności był wysoki, a ja byłam samoukiem, który może trzy razy w życiu miał szansę trenować z żywą istotą, Edmund natomiast był czwartym przeciwnikiem na mojej drodze. Nasze miecze odbijały się od siebie przez jakiś czas, aż w pewnym momencie mój został wytrącony z ręki.
— Całkiem, całkiem — podsumował młody władca, a następnie zapytał: — Jeszcze raz?
Skinęłam głową, a gdy podniosłam miecz nasza walka zaczęła się od nowa.
W taki oto sposób spędziliśmy czas aż do obiadu. Potem każde z nas udało się do swoich komnat, w celu odświeżenia się przed posiłkiem, na którym mieliśmy przyjemność spotkać się ze wszystkimi. Atmosfera nie odbiegała wcale od tej, jaka panowała dziś rano przy stole, nikt z nikim nie rozmawiał, ja i Edmund ze zmęczenia, a reszta z niewyjaśnionych powodów.
Po obiedzie przy wyjściu zagadnęła mnie Zuzanna, musiałysmy załatwić ostatnią rzecz związaną z przyjęciem zaręczynowym, a mianowicie chodziło o pierścionek dla mnie i sygnet dla Piotra. Wraz z dziewczyną udałyśmy się w stronę salonu.
(Kiedyś podczas przyjęć zaręczynowych narzeczeni wkładali sobie na palce pierścienie jako przypieczętowanie umowy o ślubie w przyszłości. Po to tak właściwie urządzano bale tego rodzaju. Musicie wiedzieć, że jest różnica między oświadczynami, a zaręczynami. Podczas oświadczyn mężczyzna przybywał do domu wybranki i prosił o jej rękę rodziców owej damy, a dopiero potem organizowano przyjęcie zaręczynowe, by publicznie zawrzeć między sobą umowę o przyszłym małżeństwie.)
Złotnik, który oczekiwał nas właśnie w salonie, miał ze sobą próbki materiałów na pierścionki. Po podjęciu decyzji ukłoniłam się na pożegnanie i wyszłam. Postanowiłam przejść się trochę po zamku, nie odwiedziłam jeszcze wielu miejsc, a to była idealna okazja. Jednakże na drodze stanął mi Edmund i zaproponował wspólny spacer po królewskich ogrodach.
— Jakże mogłabym odmówić — odparłam z uśmiechem na ustach. Dalszą drogę spędziliśmy w ciszy, napawając się śpiewem ptaków, zapachem kwiatów oraz innych wonnej roślinności. Wreszcie postanowiliśmy usiąść pod piekną jabłonią.
— Edmund? — zaczęłam, a on zwrócił ku mnie twarz i spojrzał pytająco w oczy — Powodem, dla którego chciałam uciec z zamku była pewna sprawa, która cały czas jest mi bardzo droga — zrobiłam chwilę przerwy, by po chwili kontynuować — Gdy moja matka była umierająca chciała, by cześć jej prochów rozsypać przy Drzewie Wiśniowym niedaleko Brodu Beruny i Tańczącej Polany, właśnie tam chciałam się udać. Ojciec po śmierci mamy zaczął coraz bardziej popadać w szaleństwo, nie pozwolił zabrać ani odrobiny prochów, by spełnić jej ostatnią wolę, dlatego ukradłam urnę z moją rodzicielką w środku i wyruszyłam w podróż — chłopak cały czas słuchał mnie w skupieniu — Oczywiście poza tym, podczas wędrówki chciałam przemyśleć cały ten pomysł o małżeństwie moim i Piotra. Zapragnęłam chociaż raz być wolną od wszystkiego, jednak jak widać nie było mi to dane na długo.
Gdy moja opowieść dobiegła końca, Edmund zaczął coś analizować. Wyraźnie posmutniał i powiedział: — Wybacz, ale w najbliższym czasie nie będę mógł ci z tym pomóc, przykro mi.
Do komnaty odprowadził mnie w milczeniu, a ja zniknęłam za jej drzwiami nawet nie uraczywszy go spojrzeniem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz