,,ANNA’’
Obudziwszy się ujrzałam pięknie zdobiony sufit. Zmarszczyłam brwi i podniosłam się do siadu. Spojrzałam w stronę okna, był ranek. Chciałam wstać z łóżka, które swoją drogą było mi nieznane. Tak jak i pomieszczenie, w którym się znajdowałam. Nagle drzwi się otworzyły, a do pokoju weszła... służąca?
W takim razie jedno było pewne. Byłam w miejscu należącym do bogatych ludzi. Nie mogłam dłużej się zastanawiać, bo z zamyślenia wyrwał mnie głos kobiety.
— Ach, widzę, że panienka już się obudziła. W samą porę, Jego Wysokość kazał panienkę obudzić — starsza pani uśmiechnęła się promieniście.
Jego Wysokość?
Ubrała mnie i uczesała moje włosy. Po niecałych dwóch kwadransach byłam gotowa.
— Przepraszam, ale po co to wszystko? — zapytałam służącą.
— To rozkaz Jego Wysokości — ucięła krótko. Bez dalszych pytań udałam się (oczywiście prowadzona przez kobietę) w stronę jadalni. Jako córka telmarskiego monarchy przywykłam do takiego traktowania, jednak byłam zdziwiona całą tą sytuacją. Nie po to przecież uciekłam z domu, by teraz znaleźć się w miejscu, do którego tak bardzo nie chciałam trafić. Wiedziałam, że muszę zniknąć stąd przy pierwszej okazji. Zastanawiałam się, czy już wiedzą kim jestem.
Kiedy doszłyśmy do jadalni, zobaczyłam zastawiony stół, nie było przy nim nikogo. Służąca wskazałam mi miejsce i powiedziała, że mam spokojnie zjeść śniadanie. Usiadłam i zaczęłam jeść, dopiero podczas posiłku poczułam jaka byłam głodna.
,,EDMUND’’
Już miałem wejść do jadalni, jednak zatrzymałem się i przylgnąłem do ściany. Wychyliłem lekko głowę i przyjrzałem się nieznajomej dziewczynie. To było dziwne z mojej strony, jednak nie mogłem się przemóc, by wejść do środka. O rozmowie z nią w ogóle nie było mowy, bo co niby miałbym powiedzieć? ,, — Cześć, jestem król Edmund i to ja wjechałem w Ciebie koniem, zaniosłem na zamek i lampiłem się na Ciebie, gdy jadłaś śniadanie.’’ Nie, to nie dla mnie. Po prostu nie umiem rozmawiać z kobietami, to działka Piotra.
Nagle nie wiadomo skąd pojawiła się Łucja. Cała rozanielona (jak to ona) przemierzała w podskokach korytarz.
— Edmund, co robisz? — zapytała. Pośpiesznie uciszyłem ją przykładając palec wskazujący do ust. Ona tylko się zaśmiała i raźnym krokiem weszła do pomieszczenia. Usiadła naprzeciwko dziewczyny i zapytała…
,,ANNA’’
— Jak masz na imię? — podniosłam wzrok znad talerza.
— Jestem... — musiałam się zastanowić, czy na pewno chcę jej wyjawić swoją tożsamość, jednak zdecydowanie lepszą opcją w tej sytuacji było kłamstwo. — ...Lena — dziewczynka zmarszczyła czoło.
— Nie wyglądasz jak Lena — zbiło mnie to z tropu. Nie spodziewałam się po niej takiej bystrości. Zastanawiało mnie ile może mieć lat, wyglądała jakby była ode mnie niewiele młodsza.
— Jestem Łucja. Dobrze się już czujesz? Edek przyniósł Cię wczoraj, martwiłam się, że to coś poważnego — Łucja była bardzo bezpośrednia, dopiero się poznałyśmy, a ona martwiła się o mnie, jakbym była jej przyjaciółką.
— Czuję się dobrze, dziękuję — odpowiedziałam — Kim jest Edek?
— Och, to mój starszy brat — odpowiedziała i pokazała palcem na drzwi — Stoi za drzwiami.
,,EDMUND’’
O Aslanie, czemu moja siostra nie zastanowi się zanim coś powie? I jak to teraz wygląda? Edmund, jeden z królów Narnii, ukrywa się za drzwiami do jadalni, obserwując nieznajomą dziewczynę. Tak, świetnie wypadłem jako władca.
Ciężko westchnąłem, poprawiłem kaftan i pchnąłem drzwi wchodząc do jadalni.
— Witaj, jestem Edmund, Edmund Sprawiedliwy — ukłoniłem się.
Dziewczyna wstała i odkłoniła mi się.
— Lena Thudor, Wasza Wysokość.
Jej sposób bycia był pełen gracji i wdzięku, zapewne była szlachcianką. Nagle mój królewski wizerunek został roztrzaskany dzięki Łucji.
— Długo stałeś za tymi drzwiami, dobrze, że w końcu się stamtąd ruszyłeś — powiedziała uśmiechnięta mała, piegowata i niezbyt rozgarnięta dziewczynka, którą określam mianem mojej siostry.
— Nie wiem o czym mówisz — odchrząknąłem i usiadłem przy stole. Lena była pewnie zdziwiona całą tą sytuacją, bo usiadła bardzo powoli. Siedzieliśmy tak chwilę w ciszy, która została przerwana przez nikogo innego jak przez Łucję.
— Tak jak myślałam — oboje spojrzeliśmy na nią z dezorientacją — Wpadłaś Edkowi w oko — powiedziała rozbawiona, na co dziewczyna podobnie jak i ja zaczerwieniła się. Spanikowany nie wiedząc co robić gwałtownie wstałem z krzesła i położywszy obie dłonie na blacie stołu, skarciłem siostrę: — Łucja, ten żart był nie na miejscu.
W tej właśnie chwili do pomieszczenia wszedł nie kto inny jak mój brat, Piotr.
Jeszcze tylko jego tu brakowało.
Pokręciłem głową i wyprostowałem się.
— Piotrze poznaj... — moja wypowiedź została przerwana przez osobę, do której była skierowana.
— Anno, co tu robisz? — dziewczyna spuściła głowę.
Anno?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz